sześcioraczki
Kategoria: Bociani rok, czyli od przylotu do sejmików i dalekiej podróży
Z własnych obserwacji...
Kategoria: Bocian czarny i inni, czyli mniej znani kuzyni bociana białego
Z GALERII BOCIANA
Słyszałem kiedyś relację z pobytu w Mongolii, o tym jak po kilkusetkilometrowej podróży do powiatowego miasta stwierdzono, że miasto to właśnie przeniosło się kilkadziesiąt kilometrów dalej. To trudne do wyobrażenia w warunkach europejskich zdarzenie umożliwiają jurty, które zdaniem specjalistów są najlepszym mieszkaniem człowieka w warunkach mongolskich stepów i w tamtym klimacie, a próby nakłonienia Mongołów do mieszkania w „luksusowych” murowanych budynkach przyjmowane były przez nich jako kara. Tak więc lokalna społeczność wypracowała doskonale dostosowane do swego otoczenia rozwiązania, zapewniające najlepsze warunki życia.
Podobnie jest z dominującym przez setki lat na polskiej wsi pokryciem dachu, czyli opiewaną w pieśniach i poezji słomianą strzechą. Zdaniem specjalistów nie ma w naszych warunkach lepszego materiału do pokrycia dachów od żytniej słomy lub trzciny. Zapewnia ona doskonałą izolację termiczną (zimno w lecie, ciepło w zimie), jest tania, łatwa w pokrywaniu i naprawie, głuszy hałas, utrzymuje doskonałe warunki mikroklimatyczne w budynku, jest wyjątkowo lekka i stosunkowo trwała. Dobrze położona i zadbana strzecha słomiana wytrzymuje bowiem bez konieczności napraw 15-25 lat, a strzecha z trzciny nawet 50 lat! Jej jedyną wadą jest małe bezpieczeństwo w przypadku pożaru. W ostatnich latach opracowano jednak doskonałe substancje impregnujące słomę i powodujące, że staje się ona trudno zapalna.
Przyczyną gwałtownego zanikania strzech w naszym krajobrazie były zarówno względy bezpieczeństwa, jak i względy ideologiczne. Po prostu uznano strzechy za synonim zacofania, biedy i wszelkich negatywnych wzorów przeszłości. I chociaż w 1974 r. były jeszcze regiony Polski, gdzie bociany licznie gnieździły się na strzechach, to już w 1984 gniazda takie należały do rzadkości. Wystarczyło niecałe 10 lat, aby polska wieś zamieszkała pod eternitem, rzadziej pod dachówką lub blachą. A przecież są rejony Europy, gdzie strzechy są dalej stosowane, mało tego, mieszkanie w domu z takim pokryciem jest oznaką dobrego smaku, przywiązania do lokalnej tradycji i pewnej zamożności, bo ubezpieczenie jest nieco wyższe. Od lat eksportowana jest na zachód trzcina znad Balatonu. Polska jest głównym eksporterem trzciny do Wielkiej Brytanii, a trzcina spod Szczecina i znad Biebrzy trafia do Holandii i Niemiec. Nie chcę być źle zrozumiany i nie sugeruję całkowitego powrotu pod strzechy. Bociany znalazły już rozwiązanie „problemu mieszkaniowego” i masowo przeniosły się na słupy linii energetycznych. Nie wydaje mi się też realne, aby masowe stosowanie strzech stało się szybko możliwe, warto jednak potrudzić się nad przywróceniem strzech polskiej wsi, a bocianom ich tradycyjnego miejsca gnieżdżenia się. Gdyby w każdej wsi było kilka budynków utrzymanych w tradycyjnym dla okolicy stylu, pokrytych pięknymi strzechami i stanowiących wizytówkę miejscowości, prawdopodobnie poczulibyśmy się wszyscy bardziej u siebie.
(tekst Z. Jakubiec)